Coraz częściej decydujemy się na mediacje w sprawach prywatnych oraz sądowych. Chcemy mieć wpływ na to, w jaki sposób zostanie rozwiązana nasza sprawa, zamiast podejmować desperacko decyzję w kłótni i nerwach.
Jeśli to sprawa w Sądzie, nie mamy pewności, czy wyrok będzie życiowy, i oparty na wartościach, które są dla nas ważne. Wielu osobom zależy nie tylko a sensownym, korzystnym i bezpiecznym rozwiązaniu problemu, ale także na ym, żeby było ono nowym otwarciem dla relacji z drugą osobą, i dawało nadzieję na lepszą współpracę w przyszłości. Kto to jest mediator? Czy to prawnik? Czy to rodzaj psychoterapeuty? Ani to ani to.
Mediator ktoś bezstronny, kto ułatwia rozmowę dwóm osobom (lub grupie) w taki sposób, żeby mogły znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron (rozwiązanie win- win, czyli wygrana obu stron). Zwyczajowo za sprawiedliwe rozwiązanie uznaje się kompromis. Czym on w istocie jest? Kompromis to sytuacja, w której każda strona konfliktu rezygnuje częściowo ze swoich potrzeb. Ta definicja wzbudza mój smutek. Po zawarciu kompromisu uczestnicy konfliktu nadal mają problem z relacją, i żadne z nich nie jest w komfortowej sytuacji. Mają niesmak, obie osoby przegrały.
Aby pokazać różnicę między kompromisem a innym, możliwym efektem mediacji posłużę się opowieścią:
Pewnego razu, baaardzo dawno temu w zamierzchłych czasach, w zeszłym tygodniu, w odległej krainie, dwie ulice stąd rodzeństwo pokłóciło się o pomarańczę. Byli tak przejęci, zawstydzeni i przestraszeni swoim konfliktem, a może z innego dowodu – nie byli w stanie ze sobą rozmawiać. Poszli do sąsiadki po poradę, a na poradziła im, żeby przekroili owoc na pół. Robiło im się żal, kiedy myśleli przekrojeniu pomarańczy, ale pomarańcza była tylko jedna. Żadne z nich nie mierzyło w to, że drugie zrozumie jej, jego potrzeby, a może z tego wszystkiego nawet sami sobie nie umieli uświadomić swoich prawdziwych potrzeb. Gdzieś od skórą czuli także, że tracą coś więcej niż tylko pomarańczę… Oboje powoli padali w rozpacz. Sąsiadka powiedziała im, że jest też inny sposób niż przekrojenie pomarańczy. Mogą wybrać się na mediacje do starej kobiety, która mieszka w chatce na skraju wsi. Poszli. Kobieta spowolniła ich rozmowę, zadała każdemu pytania, a także traktowała ich równo, dzięki czemu czuli się bezpiecznie. Zadbała o ich emocje, i o to, żeby każdy mógł być wysłuchany i zrozumiany. W efekcie siostra uświadomiła sobie, że potrzebuje tylko miąższ, ponieważ ma ochotę go zjeść. Brat po raz pierwszy przyznał przed sobą, że potrzebuje tylko skórkę od pomarańczy, bo chciał z niej zrobić łódeczkę dla najmłodszej siostry. Podzielili się z łatwością i ulgą. Każde z nich dostało w całości to, czego chciało. Ona cały miąższ i on całą skórkę. Co więcej, odzyskali się nawzajem jako bliskie osoby, które zamiast rywalizować – rozumieją się i wspierają. Od tamtej pory od czasu do czasu żartują z sąsiadką o pomarańczach, ale nikt nie wie, dlaczego.