W zgodzie ze sobą

blog Beaty Blizińskiej


Rozmowa z Aleksandrą Wejdelek-Bziuk o aspektach prawnych ślubów i rozwodów

Czas czytania: 12 minuty
Aleksandra Wejdelek-Bziuk – adwokatka osadzona na warszawskiej Saskiej Kępie, autorka szkoleń i wzorów z zakresu prawa rodzinnego. W codziennej praktyce zauważa trudność kobiet w uzyskaniu jakościowej pomocy prawnej i dlatego prowadzi blog Adwokat Kobiet.
Beata Blizińska – stworzyła gabinet mediacji i terapii par na warszawskiej Pradze Północ. Wspiera klientów przeżywających kryzys w relacji i pomaga parom we wzajemnym zrozumieniu się, ewentualnie też w dylematach związanych z rozstawaniem się i ustalaniem planu wychowawczego dla wspólnego dziecka.

Rozmowa odbyła się 23 stycznia 2023 roku.

BB Na początek zapytam z ciekawości: czy to prawda, że pani klientkami są głównie kobiety?

AWB Około 60% to kobiety. Czasem staję do boju również dla mężczyzn, ale dla takich, którzy chcą walczyć o dzieci, albo jeśli po drugiej stronie jest ktoś, kto gra nieuczciwie. Mam klienta, którego jeszcze-żona twierdzi, że ich dwuletnie dziecko trzy razy w tygodniu chodzi na język francuski i są to kilkugodzinne zajęcia. 2-letnie dziecko, które – uwaga! – nie mówi. Uważam, że to za dużo i jak ktoś gra w ten sposób, wtedy chętnie się włączę – niezależnie od płci.

BB O czym powinny wiedzieć osoby, które myślą o ślubie, zanim się zdecydują na ten krok?

AWB Bardzo ciężko dawać tak uniwersalne porady, bo rozwiązania prawne trzeba szyć na miarę. Ogólną zasadą, jeśli chodzi o sferę majątkową, w której nietrafione pomysły dotykają głównie kobiet, to jest kwestia czy zawierać rozdzielność majątkową czy nie.

Pary czasem się dogadują na rozdzielność majątkową nie do końca mając świadomość, jakie to będzie miało konsekwencje. W dużym uproszczeniu rozdzielność majątkowa działa lepiej dla tego, kto więcej zarabia – czyli zazwyczaj na korzyść mężczyzny. Mamy w Polsce 17% pay gap (pay gap to zjawisko istnienia różnicy w średnich zarobkach kobiet i mężczyzn).

Kobiety z gruntu zarabiają mniej. Dodatkowo często wypadają z rynku pracy na okres wczesnego macierzyństwa i ciąży. Okazuje się więc, że tak naprawdę rozdzielność majątkowa zazwyczaj działa na korzyść mężczyzny. Jeśli mamy do czynienia z parą, która się rozwodzi po 10 latach małżeństwa, i co prawda ma mieszkanie, samochód i jakieś oszczędności, ale ma też rozdzielność majątkową, może się okazać, że to wszystko tak naprawdę należy do męża. Żona nie ma do tego majątku żadnego tytułu, bo przed laty podpisała rozdzielność. Małżonek gromadził legalnie, na jej oczach, majątek tylko dla siebie.

To nie jest tak, że rozdzielność jest zawsze zła dla kobiety, jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację zupełnie odwrotną.

Na przykład:

jestem młodą kobietą, która ma dobrą pracę, i dobrze prosperuję. Nie planuję mieć dzieci. I to ja jestem lepiej zarabiającą osobą w związku i nie chcę się w przyszłości dzielić majątkiem zgromadzonym z mężem: wtedy rozdzielność zadziała na moją korzyść. Dobrze mieć jednak tego świadomość, a z tym bardzo różnie bywa.

Druga kwestia to bardzo powszechny problem związany z budowaniem i remontowaniem nieruchomości należących do jednego z małżonków.

Niezależnie od tego, czy strony mają rozdzielność czy nie, zdarza się, że budują dom na działce należącej do męża …bo dostał ją od rodziców. Albo wręcz na działce należącej do rodziców męża. Z kompletnym brakiem świadomości, że w Polsce dom przynależy do gruntu, a zatem właścicielem wybudowanego domu zawsze jest właściciel gruntu.

fot. Beata Blizińska; obowiązują prawa autorskie

Jeżeli małżonkowie wybudowali wspólnymi siłami dom na działce należącej do teściów, to ten dom jest teściów. Możemy potem oczywiście w postępowaniach podziałowych, czy regresowych dochodzić zwrotu kwot, które zostały włożone w budowę i przyczyniły się do wzrostu wartości tej nieruchomości, ale to nigdy nie będzie zmierzało do ustalenia, że jesteśmy współwłaścicielami tej nieruchomości.

To zawsze będzie już tylko gra o pieniądze. Często wchodzą w grę duże pieniądze: zamrożone na lata i trudne do odzyskania.

To dwie najważniejsze rzeczy:

nie dać się wplątać w rozdzielność, która jest dla nas niekorzystna i nie budować na działce, która do nas nie należy.

BB Kiedy przychodzą klientki i klienci, którzy chcą się rozwieść, jakie mity w ich głowach pani najczęściej odkręca?

AWB Najwięcej mitów narosło chyba w kwestii ustalenia winy w rozwodzie. Na co to ma wpływ, i jaki wpływ. Powstaje niepewność: co się potem będzie działo.

Zdarza się, że ktoś jest głęboko przerażony tym, że druga strona mu udowodni wyłączną winę, bo w związku z tym na przykład zabierze mu dzieci. Albo zostawi go “w samych skarpetkach”. Ten mit działa w obie strony. Zarówno panie mają ten lęk, jak i panowie.

Tymczasem ustalenie winy za rozkład pożycia, a nawet ustalenie wyłącznej winy nie ma wpływu na ustalenie opieki nad dziećmi czy na kwestie finansowo-majątkowe. Swoją drogą ustalenie wyłącznej winy wcale nie jest proste.

Oczywiście może się tak zdarzyć, że okoliczności, które legły u podstaw ustalania wyłączności winy mają też wpływ na ustalenia dotyczące opieki nad dziećmi.

Jeśli ustalono rozkład pożycia na podstawie tego, że jedno z małżonków nadużywa alkoholu i stosuje przemoc, te okoliczności mogą zaważyć na tym, że będzie miała ograniczone prawa do kontaktu z dziećmi; natomiast orzeczenie o winie o tym nie przesądza.

Tak samo z podziałem majątku. Jeśli na przykład u podstaw orzeczenia o winie był fakt, że jedno z małżonków jest osobą uzależnioną od hazardu i przepuściło rodzinny majątek, to może się zdarzyć, że Sąd, który będzie orzekał o podziale majątku weźmie te okoliczności pod uwagę i podzieli pozostały majątek nierówno z uwagi na to, że jedna osoba się przyczyniała do jego powstawania, a druga go marnotrawiła.

Natomiast znów – to nie orzeczenie o winie o tym przesądzi.

Zdrada w związku nie przesądzi o tym, że ktoś zostanie bez majątku.

BB … A co, jeżeli młode małżeństwo, czy też nie-małżeństwo chce się zdecydować na dziecko. Co powinni wiedzieć, o co powinni zadbać. Czy to istotne, czy są małżeństwem czy nie?

Zbiory prywatne. Obowiązują prawa autorskie

AWB Małżeństwo wywołuje skutek prawny w ustaleniu ojcostwa automatycznego. Dzieci zrodzone w małżeństwie i bezpośrednio po rozwodzie zawsze mają domniemanie, że ich ojcem jest mąż matki.

Poza tą kwestią obowiązki względem dzieci i rodziców są w zasadzie takie same niezależnie od statusu związku.

Jeżeli żyjemy w zgodzie nie myślimy o tym, że prawo rodzinne w ogóle istnieje i co musimy w związku z nim robić, natomiast warto mieć świadomość, że niezależnie, czy jesteśmy w małżeństwie czy w nieformalnym związku, rodzice mają obowiązek utrzymywać własne dziecko.

Jeśli następuje taki moment, nawet w małżeństwie – bo ja bym powiedziała, że jest mniejsza świadomość na ten temat – że nawet w małżeństwie jedno z rodziców przestaje się dokładać do utrzymania dziecka, to można wystąpić z powództwem o alimenty.

BB Faktycznie, nigdy o tym nie słyszałam.

AWB Ryzyko, że się tych alimentów nie dostanie jest niewielkie, prawie 0%. Nie ma takiej możliwości, żeby Sąd powiedział, że jeden z rodziców nie musi się dokładać do utrzymania dziecka.

Zdarza się, że ludzie się nie rozwodzą, a sądzą się o alimenty.

BB Badania statystyczne pokazują, że małżeństwo dobrze służy mężczyznom, a nie służy kobietom. A jak to wygląda od strony prawnej? Komu jest potrzebne małżeństwo?

Beata Blizińska z mężem fot. Aleksandra Rózga. Obowiązują prawa autorskie

AWB Ja uważam, że małżeństwo pod kątem prawnym ma więcej plusów niż minusów.

Robiłam kiedyś nawet taką analizę na Instagramie i wg mnie jednym z największym z plusów małżeństwa jest to, że można wziąć rozwód [śmieją się], dlatego, że rozwód jest postępowaniem, w którym możemy uregulować kwestie dotyczące alimentów i opieki nad dziećmi w jednym postępowaniu. Jeden z dwóch wyjątków.

Natomiast wszystkich, którzy rozstają się po prostu bez ślubu czekają minimum dwie sprawy sądowe: jedna w kontekście alimentów, a druga w kontekście opieki nad dziećmi.

W żadnym z tych postępowań nie będzie nikogo interesowało, jakie były przyczyny rozstania, a w rozwodzie – siłą rzeczy trochę – tak. Dlatego uważam, że rozwód jest demonizowany (pary często nie biorą ślubu, żeby nie musieć brać rozwodu), a ja postrzegam to kompletnie inaczej.

Druga kwestia jest taka, że ślub i małżeństwo rozwiązuje wiele problemów podatkowych związanych z przepływami gotówki między członkami najbliższej rodziny tzn. kwestie darowizn i pożyczek między partnerami oraz spadkobranie. Mówimy o ogromnych kwotach, dlatego, że darowizny między osobami niespokrewnionymi są obłożone nawet 20-procentowym podatkiem. Małżeństwo pomaga także w kwestiach praktycznych, jak na przykład posiadanie wspólnego konta bez martwienia się, jaki jest tytuł prawny przelewów.

ilustracja: Beata Blizińska. Obowiązują prawa autorskie

Małżeństwo wpływa także na kwestie dotyczące alimentów: jeżeli jestem żoną, akurat nie pracuję (np. bo jestem na urlopie wychowawczym), to mój mąż ma obowiązek mnie utrzymywać. Jest między nami obowiązek alimentacyjny (niekoniecznie wyrażony orzeczeniem sądowym) jako obowiązek współmałżonka do utrzymywania drugiego małżonka. Tego obowiązku nie ma między partnerami.

A zdarzają się często takie sytuacje, że związek się rozpada w ciąży i na przykład ta kobieta nie pracuje, bo partner ją utrzymywał. Teraz ona zostaje kompletnie na lodzie. Nie ma własnych pieniędzy, nikt jej nie zatrudni, bo jest w ciąży. To są dramaty.

Jeśli się planuje wspólne dzieci, to jednak dobrze jest wziąć ślub dla bezpieczeństwa finansowego, przede wszystkim dla bezpieczeństwa kobiety. Mężczyźni częściej wychodzą z tego obronną ręką.

BB Do mnie w większości przychodzą pary, które potrzebują pomocy, żeby zacząć się lepiej dogadywać. Jednak część moich klientów to również osoby, które chcą się rozwieść, lub wejść w separację i przychodzą ustalić między sobą, na jakich zasadach to zrobią.

AWB Niezależnie, z którą opcją mamy do czynienia, najważniejsze jest dla mnie zawsze ustalenie, gdzie będziecie mieszkać. To jest pierwsze pytanie, które zadaję wszystkim, którzy przychodzą do mnie do kancelarii, bo od tego, zależy wszystko, co jest dalej.

W zależności od tego, czy dziecko będzie mieszkało z rodzicem w mieszkaniu własnym czy wynajmowanym, inną kwotę uwzględnimy do wyliczenia alimentów.

W zależności od tego, czy to mieszkanie będzie blisko czy daleko do drugiego rodzica inaczej będziemy ustalać plan kontaktów, bo też trudno wozić dziecko kilka godzin w jedną stronę, jeśli mówimy o kontaktach w tygodniu.

To jest dla mnie zaskakujące, że wiele osób na pytanie: gdzie będziecie mieszkać? odpowiada jeszcze nie wiem.

Czasem jest tak, że w okolicach rozstania ludzie wpadają na pomysł “to ja się przeprowadzę do innego miasta”. To też jest OK, wszystko można ustalić, tylko róbmy założenia na dobrym gruncie, czyli budujmy ustalenia na docelowej sytuacji, a nie na tymczasowej.

Pamiętajmy też, że jeśli się nie dogadamy, to trafimy do Sądu. Warto wiedzieć, że Sądy w Polsce działają bardzo wolno.

Jeśli mamy pisać wniosek o ustalenie alimentów i kontaktów wg aktualnego stanu faktycznego ze świadomością, że ten stan za 2 miesiące będzie inny, lepiej najpierw poukładać sobie życie, i dopiero potem składać wnioski do Sądu. To jest moje zdanie.

Rozumiem, że może się zdarzyć, że nie wszyscy prawnicy się ze mną zgodzą, ale przynajmniej w Warszawie przeprocedowanie przez Sąd zmiany stanu faktycznego tuż po rozpoczęciu postępowania bardzo wydłuża sprawę. To niekorzystnie działa na rzecz strony, która coś zmienia – w perspektywie sądowej – “ciągle” coś zmienia.

BB A jakie plany wychowawcze z sprawdzają się z reguły? Jakie warto ustalać, w jakim kierunku warto myśleć?

AWB Dobrane do sytuacji. Nie ma żadnej zasady, jak to ma być uregulowane. Nie ma żadnego uniwersalnego planu. Trzeba to dostosować do danej rodziny i dziecka.

Zdjęcie z kolekcji prywatnej. Obowiązują prawa autorskie. Fot. Aleksandra Rózga

Ja zazwyczaj pytam klientów, czy pytali dziecko, jak ono by chciało tę opiekę realizować, chociaż mniej więcej.

W pojedynczych sytuacjach ludzie potwierdzają, że rozmawiali o tym z dzieckiem, ale zazwyczaj wychodzą z założenia, że wiedzą lepiej.

Nie chodzi o to, żeby przerzucić odpowiedzialność na dziecko za ustalenie planu opieki, ale dziecko (już od przedszkolaka) może się kierunkowo wypowiedzieć, czy chce spędzać mniej więcej tyle czasu z tatą co z mamą, czy na przykład chciałoby się spotykać w tygodniu ale bez nocowania, bo to jest dla niego za dużo.

Rozstające się osoby często mają wizję, że ustalą raz na zawsze ten plan opieki i on będzie działał dopóki dziecko niemalże nie ukończy 18 lat. To jest założenie, które powoduje, że ten plan jest zbyt ogólny. Powiedzmy, że mamy przedszkolaka, to ten plan jest dobry teraz i z dużą dozą pewności nie będzie dobry dla szkolniaka. Ja zazwyczaj myślę o perspektywie 2-3 letniej. Po tym czasie ten plan trzeba będzie zmienić, bo sytuacja życia wszystkich zainteresowanych się zmieni. Nie robię założenia, że będziemy już z tym planem opieki do końca.

Myślę, że maksymalną graniczną datą, do której dany plan powinien obowiązywać to przejście do kolejnego etapu edukacji patrząc wg starego systemu, czyli np na czas przedszkola, do 6 klasy i potem na kolejne 3 lata. Inne są potrzeby, wchodzą zajęcia dodatkowe, zainteresowania, których wcześniej nie było.

Ludzie zapominają o tym, że oni też w życiu pójdą do przodu i być może będą mieli nową partnerkę, partnera, którzy też być może będą mieli dzieci. Cała ta układanka zrobi się być może bardziej skomplikowana. Zwłaszcza kobiety na etapie rozwodu, kiedy to nie była ich decyzja o rozstaniu czasem stawiają się na pozycji to ja teraz będę tylko z dzieckiem i wszystko pod dziecko dostosuję…

BB Tak się nie da żyć…

AWB …i za chwilę się okazuje, że jednak nie wyszło, bo ja też mam życie i też mam prawo być szczęśliwa i coś robić i zainteresować się czymś innym niż dzieckiem.

Jeżeli plan opieki zrobiony jest na założeniu, że jedna strona poświęca się dla dziecka, to po krótkim czasie zaczyna to być plan bardzo niewygodny.

To ma być wygodne rozwiązanie. Jeżeli dziecko ma 3x w tyg zajęcia dodatkowe, to wygodny plan to nie jest taki, w którym jeden rodzic ma we wszystkie te dni dziecko, a drugi w żaden. Dla mnie – jeżeli nie ma naprawdę poważnego powodu, dla którego ojciec miałby się nie opiekować dzieckiem, czyli nie ma przemocy (mówię dość stereotypowo, ale tak najczęściej jest, że kontakty ustalamy ojcom)-, alkoholu, poważnych problemów, które uniemożliwiają sprawowanie opieki nad dzieckiem, zwłaszcza jeśli ten ojciec był zaangażowany w życie dziecka przed rozstaniem – to wg mnie obowiązki i przyjemności powinniśmy podzielić po połowie. To niekoniecznie znaczy, że powinniśmy się opiekować dzieckiem w systemie pieczy naprzemiennej. To nie jest dla wszystkich.

Można ustalić opiekę z rozłożeniem obowiązków pomiędzy stronami np. w stosunku 60% do 40% nie stosując systemu opieki naprzemiennej.

To nie ma polegać na tym, że jeden rodzic dziecko tylko zabawia i wozi do kina, na kręgielnię i na basen, a drugi będzie miał wszystkie obowiązki na swojej głowie.

Ja jestem jak najbardziej za tym, żeby ustalać szerokie kontakty wtedy, kiedy to ma sens i jest dobre dla dzieci (nie jest niedobre), ale przy założeniu, że dzielimy nie tylko przyjemności, ale też obowiązki.

Jeśli jeden rodzic wybiera dla siebie taki model opieki, że “będę tylko w weekendy i tylko od przyjemności” na co dzień nie sprawuje opieki w czasie, gdy trzeba wykonywać obowiązki wokół dziecka to konsekwentnie powinien się liczyć ze swoją mniejszą rolą także np. w świętach, urodzinach itp.

Urodziny. Zdjęcie z kolekcji prywatnej. Obowiązują prawa autorskie

BB Co pani myśli o modelu opieki, w którym dziecko zostaje w swoim znajomym mieszkaniu, a rodzice się wahadłowo co tydzień wprowadzają i wyprowadzają?

AWB Po angielsku mówi się na to “nesting”, a po polsku “gniazdowanie”.

Nie spotkałam się jeszcze, żeby jacyś dorośli się na to zdecydowali w Polsce. Rozmawiamy o tym czasami z rodzicami i jak zaczynamy tę rozmowę, okazuje się, że dorosłym będzie bardzo niewygodnie z tym, żeby się co tydzień pakować i przeprowadzać. Jeżeli ten pomysł pada w kontekście, że lepiej by było wykonywać opiekę naprzemienną, ja zawsze pytam, jak to jest, że oni nie chcą się pakować i przeprowadzać co tydzień, ale dziecku każą to zrobić.

BB Otóż to. [śmieją się]

AWB Generalnie byłabym za, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że to jest bardzo trudny, niewygodny układ, i dodatkowo obciążający finansowo, ponieważ musimy utrzymywać 3 różne mieszkania, bo nie wyobrażam sobie dzielić tego drugiego mieszkania z byłym mężem.

To jest w porządku, dopóki nie ma dodatkowych graczy w tym układzie. W momencie, w którym pojawiają się nowi partnerzy, dzieci z nowego związku i tak dalej, zaczyna się robić bardzo dziwnie.

Na przykład ktoś ma dziecko i żonę lub męża, i co drugi tydzień z nimi nie mieszka.

BB Wyobrażam sobie, że gniazdowanie może generować także problemy przyziemne. Jeśli jeden z rodziców przez tydzień korzysta z mieszkania i pozostawia je bez posprzątania, drugi jest postawiony w nieciekawej sytuacji.

Na krótki na okres przejściowy, rozwodowy – poleciłaby pani taki układ?

AWB Jeśli ktoś to dźwignie finansowo, to tak, ale na dłuższą metę, nie.

Będzie się to sprawdzało, jeśli ktoś jest faktycznie zdeterminowany, żeby się poświęcić dla dziecka, ale to wygeneruje dużo problemów w drugim domu.

Temu dziecku będzie dobrze, ale rodzic będzie sfrustrowany.

Nawet jeśli da radę, to nie ma gwarancji, że druga strona też da. Nie sądzę, aby sfrustrowani ludzie byli na dłuższą metę dobrymi rodzicami.

BB Ten układ także pozostawia dzieci bez możliwości budowania relacji z przyszywanym rodzeństwem i nową żoną taty, nowym mężem mamy – a to mogą być cenne relacje na całe życie.

AWB Konsekwencje są różne, nie zdajemy sobie z nich na pierwszy rzut oka sprawy. Byłabym ostrożna z ustalanie gniazdowania na dłuższą metę.

BB Powiedzmy, że to już minął rok, dwa, trzy od rozwodu i pojawili się nowi, stali partnerzy i klimaty patchworkowe. Czy są prawne, szczególne pytania, problemy, które pojawiają się szczególnie w rodzinach patchworkowych?

Beata Blizińska ze swoją patchworkową rodziną. Obowiązują prawa autorskie. Fot. Aleksandra Rózga

AWB Jest jedno ciekawe zagadnienie: “czy Sąd może zakazać jej spotykać się z moimi dziećmi”?

BB Bonusowej mamie?

AWB Tak, nowej partnerce ojca. Czy ja mogę oczekiwać, że moje dzieci będą spędzały czas tylko z drugim rodzicem, a nie z innymi osobami? Czy nie będą pozostawiane innym osobom pod opiekę?

Moja wiedza się bardzo zaktualizowała w ciągu ostatniego roku, dlatego, że prowadzę teraz sprawę, w której Sąd zakazał spotykania się dzieci z nową partnerką ojca, także spędzania wspólnego czasu, mieszkania i tak dalej. Jest to wg mnie bardzo kontrowersyjne orzeczenie, ponieważ faktycznie nic szczególnego się nie wydarzyło wg mnie.

BB Ta partnerka… …?

AWB To nie jest patologiczna rodzina. Druga strona wykazała, że istnieje konflikt między nową partnerką a dziećmi.

BB Aha.

AWB To jest na tle frustracji dzieci, że rodzice się rozstali – żeby mieć sprawę jasną. Bardzo częsty scenariusz. Dzieci często nie akceptują na początku nowego partnera czy partnerki rodzica.

BB O ile nikt nie nastawia dzieci przeciwko nowym dorosłym w systemie rodzinnym (i poza skrajnymi sytuacjami oczywiście), potem się wszystko zmienia, dom się harmonizuje, dzieci zaczynają brać od swoich dodatkowych opiekunów to, co w nich fajne.

W pewnych aspektach mają lepiej niż rówieśnicy pozostający w rodzinach pierwotnych, bo na przykład mają więcej przyjaznych wzorców do wyboru. Czworo opiekuńczych dorosłych wokół siebie, czasem nawet zyskują dodatkową babcię ze wszystkimi jej wartościami, konfiturami i domkiem na wsi.

AWB Tak. A tu trafiło na ten okres początkowy, kiedy jeszcze frustracje były silne. Sprawa szybko poszła do przodu i Sąd wydał takie rozstrzygnięcie. Ale to wyjątkowy Sąd i wyjątkowa sytuacja.

Najczęściej jednak nie mamy na to wpływu na to, że dzieci będą spotykały się z innymi osobami w czasie, kiedy są z drugim rodzicem.

To, co powiedziałam dotychczas dotyczy sytuacji, w której rodzice nie są ograniczeni we władzy rodzicielskiej.

Ograniczenia we władzy rodzicielskiej mogą tę sytuację w różny sposób zaburzać. Oprócz tej sytuacji każde z nas decyduje we własnym zakresie o tym, co robi z dzieckiem, kiedy jest pod jego opieką.

Jeśli uznam, że zostawiam dziecko z babcią, to zostaje z babcią, jak uznam, że z nianią, zostaje z nianią, i drugiemu rodzicowi nic do tego. Po prostu. Na tej samej zasadzie mogę zostawić dziecko z nowym partnerem czy spędzić wspólnie z nim czas.

Zresztą najczęściej te pretensje i próby kontroli występują tylko w jednym kierunku. Osoba, która zazwyczaj się opiekuje dzieckiem, zazwyczaj mama, chciałaby kontrolować to, pod czyją opieką tata zostawia dziecko. Na pomysł, że on chciałby mieć wpływ na to, jaką ona wybrała nianię ona reaguje alergicznie.

Ja reprezentuję najczęściej kobiety i generalnie jestem po stronie kobiet. Nie lubię jednak skrajności stawiania wszystkiego tylko w perspektywie tylko jednej strony. Uważam, że jeśli czegoś oczekujemy od drugiej strony, tego samego powinnyśmy oczekiwać od siebie.

Oczywiście możemy prosić ojca o to, żeby wprowadzał swoją nową, ewentualną partnerkę do życia dziecka powoli. Warto, na etapie zawierania porozumienia rodzicielskiego można o tym porozmawiać i uprzedzić, że gdyby była taka sytuacja to chcemy o tym wiedzieć. Po to, żeby móc z dzieckiem to przegadać, może zaangażować psychologa, który dziecku pomoże tę nową sytuację przyjąć. Natomiast generalnie w świetle prawa, jeśli nie było rozstrzygnięć sądu które by to modyfikowały, nie mamy na to wpływu i nie mamy prawa o tym decydować.

Oczywiście można – jak była partnerka mojego klienta – pójść i spróbować zakazać tego w sądzie. Natomiast wg mnie to naprawdę musiałaby być skrajna sytuacja, żebym mogła zarekomendować takie działanie. To drastyczne, żeby wyciągać coś takiego w Sądzie i próbować ingerować w to, jak były partner będzie sobie układał życie, których dniach będzie się spotkał z nową partnerką, a w których z dziećmi.

To są dla mnie kwestie do przepracowania między rodzicami, i też samemu ze sobą we własnej głowie. Niekoniecznie do mieszania w to dzieci i Sądu.

BB W tym miejscu chciałabym dodać, że w takiej sytuacji można zaproponować drugiej stronie mediacje. W obecności bezstronnego mediatora łatwiej jest wypracować porozumienie, a warto, bo ono przyniesie ulgę i przewidywalność.

AWB Zdecydowanie to popieram. Bardzo często zniechęcam ludzi do wizyt w sądzie, stwierdzając, że nie znajdą tam rozwiązania swoich problemów, bo ich źródłem są niedostatki w komunikacji i asertywności. Na szczęście mamy już dziś metody by i tego się nauczyć.

BB Dziękuję za rozmowę.

UWAGA wobec wszystkich elementów niniejszej publikacji obowiązują prawa autorskie

kalendarz zapisów na mediacje i terapię par

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *