Kto wychowuje dziecko w patchworku?

Nasza rodzina składa się z mojego męża i jego córek z przeszłości oraz mnie z moim synem, również z przeszłości. A właściwie bliżej prawdy będę, jeśli powiem tak: Nasza rodzina to my z mężem oraz nasze dzieci, które przyszły do tej rodziny za swoimi rodzicami. Dwie córki za moim mężem, jeden syn za mną.
Nie mamy wspólnych dzieci, ponieważ od początku i tak już mamy ich troje, a dodatkowo cenimy sobie czas, w którym możemy naprawdę wypocząć, bo wszystkie dzieciaki są akurat w swoich drugich domach. Dlatego skrupulatnie synchronizujemy nasze patchworkowe kalendarze.


Byliśmy od samego początku umówieni na to, że mieszkanie razem. Nie oznacza, że adoptujemy nawzajem swoje dzieci. W naszym przypadku z obu stron mają one żyjących drugich rodziców.
Sprawy wychowawcze oraz nagłe przypadki należą do rodzica biologicznego, a bonusowy tata/ojczym lub bonusowa mama/macocha jest fajną, wspierającą osobą obecną w domu. Można z nią ciekawie spędzić czas. Opowiada inne bajki niż mama i tata. Może czasem przejąć część opieki, ale tak naprawdę nic nie musi wobec dziecka, którego nie urodziła ani nie adoptowała.


Jeśli liczysz na to, że przyszywana mama albo przyszywany tata zaopiekuje się Twoim biologicznym dzieckiem, musisz ją/go o to za każdym razem poprosić, i za każdym razem ma prawo odmówić. Jeśli spełni prośbę, wypada podziękować, gdyż ta przysługa nie jest oczywistością.


Te zasady zaproponowałam mężowi po lekturze niepozornej, ale świetnej książki „Być macochą, być ojczymem” Aliny Dobosz – Sztuby.
I bardzo dobrze się sprawdziły.


Chcesz o tym podyskutować? Napisz komentarz, porozmawiajmy.

okładka książki Aliny Dobosz-Sztuby o rodzinach patchworkowych
okładka książki Aliny Dobosz-Sztuby o rodzinach patchworkowych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *