Cenna umiejętność pozostawania w niezdecydowaniu

Czas czytania: 3 minuty

Rozstać się czy zostać razem w związku mimo trudności i wątpliwości?

Urodzić dziecko, czy podjąć decyzję o nieurodzeniu?

Wziąć zabójczy kredyt i kupić mieszkanie czy mieszkać z rodzicami, z którymi jest okropna atmosfera w domu?

Pracować na etacie czy rozpocząć własną działalność gospodarczą, ryzykując stabilność?

Zareagować na przemoc lub lepiej zachować ciszę ze względu na bezpieczeństwo?

Podjąć trudną decyzję o opiece nad chorym lub starszym / trudnym w opiece członkiem rodziny, co wiąże się z poświęceniem własnych planów? Czy porozmawiać z nim o domu opieki i narazić się na złość rodzica, i negatywną ocenę dalszej rodziny, a także wyrzuty sumienia?

Ujawnić prawdę, która może zranić bliskich, czy milczeć, by chronić ich emocje?

Najtrudniej, kiedy ta decyzja musi być podjęta w konkretnym terminie, a jak nie, to podejmie się sama i będzie miała doniosłe, co więcej nieprzewidywalne konsekwencje, a w razie niepowodzenia wsparcie społeczne stoi pod znakiem zapytania. Np. tak jest z decyzją: Urodzić dziecko czy nie? albo będąc rodzicem: Zostać z dzieckiem w domu czy wrócić do pracy?

Bywają takie dylematy, że można spędzić tydzień na rozważaniu za i przeciw, omówić sprawę na wszystkie strony z przyjaciółką albo psychoterapeutką i i tak nie wiedzieć, co wybrać.


Myślę, że umiejętność trwania w dyskomforcie „nie wiem” i „trudno zdecydować” zdaje się być podstawą zdrowia psychicznego w świecie, w którym trzeba wybierać w nierozstrzygalnym dylemacie.


Kiedyś w podstawówce koleżanka zapytała mnie, czy wolałabym umrzeć zamarzłszy czy ugotowana (skąd jej to przyszło do głowy, jak pragnę zdrowa).

freepik

Wtedy po raz pierwszy poczułam napięcie pojawiające się na styku presji z niemocą decyzyjną.
Konieczność wyboru w połączeniu z niemożnością zdecydowania i uczuciem zagrożenia, bo jak nie wybierzesz, będziesz sama sobie winna, czyli cierpiąc nie otrzymasz empatii i wsparcia. To jest klincz wewnętrzny, który, kapitalizm i kapitalistyczna pop-psychologia zaszczepia nam twierdząc, że to właśnie jest troska i dobrobyt.

Nie jest.

Kapitalizm i pop-psychologia są winne presji decyzyjnej, ponieważ w kapitalistycznym systemie ekonomicznym osoba jest nieustannie zmuszana do podejmowania wyborów, które mają maksymalizować produktywność. Ten system powoduje, że człowiek jest teoretycznie bombardowany możliwościami (jaki zegarek chcesz sobie kupić?), a tak naprawdę pozostawiony sam sobie w społeczeństwie bez poczucia przynależności i wsparcia. Ten sam system promuje ideę, że człowiek powinien być racjonalnym i skutecznym „menedżerem” swoich decyzji, choćby zależało od nich życie, co rodzi napięcie i presję, zwłaszcza w sytuacjach niepewności, czy otrzyma wsparcie od państwa i bliskich, kiedy coś pójdzie nie tak. W warunkach kapitalizmu decyzje często nie przypominają wyborów opartych na głębokim poczuciu wartości, lecz są wymuszane przez rynek, konkurencję i społeczne oczekiwania sukcesu. A kiedy coś pójdzie nie tak, człowiek idzie prosto na dno, niezależnie od tego, jak bardzo był „pracowity”.

Pop-psychologia wzmacnia tę presję, propagując uproszczone, schematyczne recepty na szczęście, samorozwój i efektywność osobistą, które sugerują, że poprawne decyzje są trudne, ale możliwe do wypracowania za pomocą konkretnych technik lub narzędzi. To przekonanie prowadzi do wewnętrznego konfliktu, gdy wybór „idealny” okazuje się nierealistyczny, a kwestia niepewności i wątpliwości jest marginalizowana lub uznawana za słabość.
Są to porady typu: Najpierw musisz mieć poukładane dobrze w głowie i znac swój typ osobowości, wtedy będziesz wiedziała, co wybrać (zawstydzanie osoby trwającej w dylemacie). Albo: zawsze wybieraj siebie (a co z niemowlęciem, dzieckiem?). Albo: Rodzina jest najważniejsza (a co ze mną?)
Kiedy przyjrzeć się pop-poradom, można zauważyć, że bywają ze sobą sprzeczne, a także nie obejmują żadnych niuansów.

W efekcie ludzie doświadczają klinczu — muszą wybierać w sytuacjach, gdzie brak jasnej, obiektywnej odpowiedzi, a jednocześnie czują presję, by jak najszybciej i skutecznie podjąć decyzję, co zaburza zdrowe funkcjonowanie emocjonalne i psychiczne.

Jednym słowem kapitalizm napędza presję wyboru przez swoją logikę maksymalizacji i konkurencyjności, a pop-psychologia wzmacnia ją, narzucając oczekiwania „idealnego” samodzielnego decydenta, który zawsze ma gotowe odpowiedzi i potrafi przejść przez dylematy bez pozostawania w „nie wiem”, ponieważ „zna siebie”, co pogłębia trudności z koniecznym trwaniem w niepewności i ambiwalencji.

Pytania, które mogą być pomocne (ale nie muszą)

Czego się boję?

Czego tak naprawdę chcę?

Czyją definicję „właściwej decyzji” próbuję właśnie spełnić – swoją, czy cudzą?

Jaką małą decyzję mogę podjąć teraz, żeby pozostać w zgodzie ze sobą?

Co próbuję ochronić lub czego się boję, gdy trudno mi podjąć decyzję?

I jeszcze jedno: nie oceniaj wyborów innych osób. Tak naprawdę nie wiesz, z czym się mierzą.

freepik

wszystkie prawa zastrzeżone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.